Wybierając
się do kina na film, w którym średnia wieku aktorów wynosi
powyżej 55 lat raczej nie myślimy o produkcji pełnej akcji. A
jednak. Na przekór wiekowi emerytalnemu Sylvester Stallone i spółka
pokazują, że im starsi, tym mają większego kopa. „Niezniszczalni
2” to opowieś
o
grupie doborowych najemników, którzy nie boją się żadnych
wyzwań. W tej części ekipa dostaje zadanie zdobycia pewnego sejfu,
jednak podczas akcji ginie członek oddziału. Od tego momentu oprócz
wypełnienia misji w grę wchodzi również zemsta. Nie bacząc na
zniszczenia w budynkach, sprzęcie i habitacie, nie zawracając
sobie głowy ilością wystrzelonych pocisków (mniej użyto we
wszystkich misjach na Bliskim Wschodzie) oraz radując się z
wyrżnięcia tylu czarnych charakterów, że wystarczyłoby ich do
zasiedlenia średniej wielkości miasta, tytułowi niezniszczalni
wyrównują rachunki z zabójcami przyjaciela. Najemnikom pomagają:
Mr. Church (Bruce Willis), Trench (Arnold Schwarzenegger) oraz
człowiek-legenda, Booker (Chuck Norris, kończący w tym roku 72
lata!). W porównaniu z częścią pierwszą mamy więcej akcji,
czarnego humoru i gwiazd filmów w cyklu „zabili go i uciekł”.
Reżyserowi, Simonowi Westowi, udało się pokazać, że tyle sław w
obsadzie nie musi znaczyć wyścigu szczurów na ekranie. Aktorzy
świetnie się bawią, pracując razem i to widać. Ponadto
udowadniają, że emerytura jeszcze nie dla nich i już planują
kolejną odsłonę cyklu. Ten film to nie jest kolejna hollywoodzka
produkcja dla maminsynków, tylko kino akcji w dobrym, starym stylu –
współczesny klasyk, chciałoby się rzec. „Niezniszczalni 2” to
pozycja obowiązkowa, nie tylko dla fanów gatunku.
Szymon Wegner
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz