Wiolka
hipsterowała, bo to akurat było modne w czasie jej dorastania.
Trochę chciała jak Hłasko wyrazić hipsterstwem zniesmaczenie
latami, w jakich przyszło jej żyć, a były to lata kiedy internet
nie był wcale aż tak łatwo dostępny, choć Wiolka hipsterko jakoś
go łapała – białym kablem od sąsiada.
Hobby
Wioli był szeroko pojęty marketing. Robiła na drutach zrobionych z
wykałaczek rękawiczki bez środkowych palców, które potem
sprzedawała na targu za rogiem, chociaż nikt nie wiedział dlaczego
akurat takie. Ubrania Wiola wyławiała ze śmietników – bo second
handy czy dawne pewexy to przeżytek i nawet najbardziej popularne
gwiazdy tam chodziły. Trochę Wiolę gryzło to, że przed nią te
ubrania ze śmietników ktoś już nosił, ale nie mogła na to nic
poradzić – szyć jako tako na wykałaczką nie potrafiła. Ktoś
kiedyś szepnął Wioli, że i Mickiewicz był hipsterem więc Wiola
chciała napisać swoją własną inwokację do Litwy, ale żaden jej
znajomy nie nazywał się Litwa więc tutaj odpadła już w
przedbiegach. Wiola nosiła wygrzebane w starych, niemodnych
antykwariatach książki tylko wpakowane do papierowych
reklamówek(nie mogła przewidzieć, że za dziesięć lat takie
reklamówki będzie nosił cały feszyn
świat i że będą kosztować 300 dolarów); nikt tak nie robił, a
ona była z siebie cholernie dumna. Plecak nosiła tylko w szóstej
klasie podstawówki i to tylko po to żeby chować w nim okulary
przed mamą(nie miała wady wzroku, ale je lubiła). Miała całkiem
sporą kolekcję szalików i czapek (dzierganych), które z
uwielbieniem nosiła latem; nikt się z niej nie śmiał, choć
bardzo chciałaby tak było, bo nikogo to nie obchodziło. Szelki
wypruła ze starych sukienek I tyle. I była fajna. I było jej z tym
dobrze.
Mówiła
trochę innym językiem, staropolszczyzną, bo to takie outfit
i może tylko dlatego nikt jej nie rozumiał. Niebycie feszyn
to taka trudna sprawa.
Izabela Rott
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz