Odkąd
kobiety przestało satysfakcjonować bycie opiekunką domowego
ogniska, oddającą się jedynie obowiązkom wiernej żony i
przykładnej matki, wątki wyzwolenia spod dominacji mężczyzn,
równouprawnienia i emancypacji zaczęły pojawiać się także w
literaturze. Na kobietę i jej rolę w świecie zwrócono uwagę już
w pozytywizmie. Wśród haseł dotyczących asymilacji Żydów, pracy
organicznej czy pracy u podstaw pojawił się także postulat
dotyczący zrównania praw kobiet i mężczyzn. Pozytywizm
zapoczątkował więc coraz częstsze pojawianie się w literaturze
kobiet i zwiększanie ich roli w społeczeństwie. Młoda Polska i
jej „następczynie” rozszerzały i pogłębiały tematykę
kobiecą, zmieniając tym samym zastane spojrzenie na płeć piękną.
O
kobietach nie tylko pisano. Zaczęły one także przenikać
bezpośrednio do literackiego świata – zaczęły tworzyć. Wybitne
jednostki, tj. Narcyza Żmichowska, Eliza Orzeszkowa i Zofia
Nałkowska, są doskonałym przykładem dynamicznego rozwoju zjawiska
poczucia kobiecości w XIX wieku, a co za tym idzie także literatury
kobiecej, tworzonej przez kobiety i dla kobiet.
W
mojej pracy chciałabym przyjrzeć się niebanalnej, zmysłowej,
często budzącej kontrowersje, niepowtarzalnej Zofii Nałkowskiej.
POZYTYWIŚCI
KONTRA MODERNIŚCI
Nałkowska
na tle epoki
O
ile w literaturze pozytywistycznej prym wiódł utylitaryzm, a
pisarze poruszający kwestie pracy organicznej czy u podstaw,
wcielali w życie idee obudzone już w oświeceniu, o tyle modernizm
nawiązuje do ideałów romantycznych. W utworach tego okresu bohater
jest jednostką buntowniczą, nierzadko będącą pod wpływem
dekadentyzmu, pragnącą nirwany. W Młodej Polsce, podobnie jak w
romantyzmie, często nawiązywano do problemów narodowych,
powstańczych. Silny związek tej epoki z romantyzmem sprawił, że
określano ją synonimicznie jako „neoromantyzm”. Było to
szczególnie widoczne na przykładzie poezji, która objawiła się
na nowo, odrzucając zastany świat liryki pozytywistycznej.
Pozostawała, podobnie z resztą jak proza, pod wpływem typowych dla
epoki nurtów, takich jak: symbolizm, naturalizm, impresjonizm czy
dekadentyzm.
Jak
prezentuje się zatem postać Zofii Nałkowskiej na tle modernizmu?
Młodej autorce nieobce są utwory znanych wówczas artystów, takich
jak na przykład: Stanisław Przybyszewski, Władysław Reymont czy
Kazimierz Przerwa – Tetmajer. Nałkowska jest oczytana, z
literaturą i sztuką obcuje przede wszystkim za sprawą ojca. Sama
jednak jest również żądna wiedzy, niezwykle ambitna. Pragnie się
rozwijać literacko. Jest świadoma tego, jak ważne jest zdobycie
wykształcenia. Wciąż rozwija swój literacki warsztat, nie
odcinając się od tendencji panujących w epoce. Wpływ wywierają
na nią różni artyści, zarówno jej współcześni, jak i
reprezentujący starsze pokolenia. Czytuje Orzeszkową,
Kochanowskiego, Słowackiego, a także pisarzy i filozofów
zagranicznych. Nierzadko odwołuje się do filozofii Schopenhauera,
Bergsona czy Nietzschego. Nałkowska realizuje również Wildeowską
ideę życia, które ma naśladować sztukę.
W
„Dziennikach” młoda Zosia pisze o swoich poglądach na sztukę,
epokę; czasem przytacza tytuły przeczytanych utworów, obejrzanych
obrazów. Pod datą 30 I 1900 r. umieszcza wpis: „Broniłam
dekadentyzmu nie tylko przed nim, ale przed sobą.(…) Coraz mniej
pociąga mnie dekadentyzm jako kierunek. Przeglądałam moje wiersze
i widzę, że są po prostu romantyczne. Jedynym urokiem dekadentyzmu
jest to, że wszyscy go zwalczają, że jest wyśmiewany przez tłum.
Gdy piszę prozą, jestem realistką.”1
Nałkowska
nie stroni także od, często drobiazgowych, opisów,
naturalistycznych scen i literackich aluzji. Jest świadoma tego, że
choć modernizm czerpie z romantyzmu, to nabył także innych cech
pod wpływem zupełnie nowych kierunków. „Noc
jest błękitna, księżyc mosiężny wychodzi spoza lasu, bliżej,
aż pod samą górkę, podpływa cieniem łąka, po niej stoją
rozrzucone olszyny. Bywają noce czarne, romantyczne, letnie, pełne
gwiazd. A ta jest zupełnie w nowym stylu, impresjonistyczna –
bardzo wykwintna. Jest bosko, jest w tym jakieś dziwne upojenie.”2
Młoda,
poszukująca jeszcze Zosia, doskonale wpisuje się w wizerunek
młodopolskiego artysty. A jej „Dzienniki” są niejako studium
tego wizerunku, próbą pogłębienia własnego ja i poszukiwaniem
swojej tożsamości, odkrywaniem indywidualizmu. Przeżywająca w
modernizmie renesans poezja jest dla młodziutkiej Nałkowskiej
niezwykle istotna, co dodatkowo uwidacznia wpływ, jaki wywiera na
nią epoka.
Bez
wątpienia możemy zaliczyć jej początkową fazę twórczości do
nurtu modernistycznego. Sama Nałkowska napisała w „Dziennikach”:
„A
poza tym włosy w grubych karbach przysłaniające uszy i spięte
nisko: hołd, złożony na ołtarzu modernizmu.”3
„SIOSTRA
NATURY”
Krótko
o „kobiecie naturalnej”
Dziewiętnastowieczna
kultura mieszczańska pojmowała kobietę jako istotę aseksualną,
byt niewinny, silnie piętnując jej bezcielesność. Natomiast
tradycja judeo - chrześcijańska zwykła ukazywać kobietę w
świetle pramatki ludzkości – Ewy, będącej symbolem zła,
źródłem grzechu i przyczyną upadku wyższych wartości. Ewa stała
się niejako prototypem bohaterki - dziewiętnastowiecznej „femme
fatale”, którą utożsamiano z mrocznymi siłami natury,
opętaniem, demonicznością, prowadzącą mężczyzn do obłędu,
upadku. Właśnie ta tradycja zasiliła teorię mizoginiczną, której
przedstawicielami są niewątpliwie Arthur Schopenhauer, Otto
Weininger, Sigmunt Freud czy Charles Baudelaire. Ostatni z
wymienionych napisał: „Kobieta
chce jeść, kiedy jest głodna, chce pić, kiedy jest spragniona.
Chce żeby ją pieprzyć, kiedy ma ochotę. Wspaniała zaleta!
Kobieta jest naturalna tzn. odrażająca”.4
Autor „Kwiatów zła” wyraził tym samym iście szowinistyczne
spojrzenie na kobietę, uwypuklając wstręt, ale i fascynację, brak
podmiotowości istoty, którą zwykliśmy nazywać płcią piękną.
W opozycji do tego obrazu stanęła Nałkowska, która co prawda
uznała kobietę za część natury, piętnując jednak połączone z
ową naturą piękno: „Jesteśmy
kwitnące gałęzie, zakrywające przepaść./ Jesteśmy szyby wód
ponad przestrzenią świata, mgły pachnące ponad przepaścią./
Niech będzie pozdrowiona śliczna siostra nasza – natura.”5
Agata Chałupnik, przytaczając później słowa samej Nałkowskiej w
książce „Sztandar ze spódnicy”, napisze: „Nałkowska
zwraca kobiecości jej mirologię, kobieta ma być: <<zawisła
od wiekuistych przemian księżycowych, podległa prawom niezmiennym,
żałosna i pogodna, nieświadoma tajemnic swoich, jak jej siostra,
natura.>>” 6
KOBIECA
TOŻSAMOŚĆ NAŁKOWSKIEJ
O
poszukiwaniu w sobie kobiety
Weininger,
zarzucając kobietom brak własnej tożsamości, napisze: „Postawy
tożsamości kobiecej są: <interpersonalne, wynikające z
orientacji na inne osoby>”.7
Wyraża on w tych słowach przeświadczenie, że kobiety przejmują
męską tożsamość, a więc istnieją tylko poprzez związki,
relacje z mężczyznami.
Nałkowska
jest jedną z tych kobiet – autorek, które w swojej twórczości
poszukują siebie, własnej świadomości, kobiecości oraz
tożsamości ową kobiecością naznaczonej. Jej „ewoluujący
warsztat pisarski stanowi organiczną jedność z ewoluującym
doświadczeniem człowieka – twórcy”.8
Ważną część jej twórczości stanowią „Dzienniki”, które
prowadziła niemalże przez całe życie, a w których wspomniane już
poszukiwanie tożsamości jest bardzo mocno uwidocznione. Nałkowska
pisze:
„Wszystko,
co spotyka mię w życiu, rozpatruję l i t e r a c k o; mam
specjalną formę przyjmowania wrażeń, specjalną formę marzeń i
wspomnień, w ogóle myśli – formę, że tak powiem – epiczną.
(…) O ile żyję literacko, o tyle ten dziennik piszę, żyjąc.”9
Nałkowska
z każdą kolejną kartą swojego dziennika dojrzewa, zmienia się,
staje się coraz bardziej świadomą siebie kobietą. Pisanie rozwija
jej tożsamość; sprawia, że potrafi lepiej zrozumieć swoją,
często niełatwą, kobiecość. Pod datą 2 V 1903 r.
dziewiętnastoletnia Zosia napisze: „Zaczyna
się teraz dopiero budzić we mnie kobieta.” Zaś
ponad miesiąc później stwierdzi: „Rozbudziłam
się już jako kobieta.”
10
Efektem
dojrzewania kobiety - artystki i twórczego poszukiwania swej
tożsamości stały się oprócz „Dzienników” także popełnione
przez autorkę powieści, dramaty i wiersze. Bohaterami utworów
Nałkowskiej są właśnie kobiety. Narcyza, Marusia, bohaterki „Domu
kobiet” czy Koteczka, to tylko nieliczne z nich. Bohaterki
Nałkowskiej często mówią ustami samej autorki. Szczególnie w jej
wczesnych utworach mamy do czynienia z pierwszoosobową narracją z
„czysto kobiecej perspektywy”, 11
rzecz jasna. Maria Podraza – Kwiatkowska napisze później:
„Nałkowska
podejmuje męskie tezy na temat kobiecości po to, aby je –
prowokująco odmiennie – rozstrzygnąć. Tak jest nie tylko w
przypadku biologicznych uzależnień; także – tak wówczas ważny
– postulat przemiany kobiety w człowieka, rozwiązuje po swojemu;
w ramach akceptacji kobiecości.”12
Jak
słusznie zauważyła Ewa Krakowska „pisanie
o kobiecości wynikało u Nałkowskiej raczej z narcyzmu, niż z
identyfikacji z ruchem kobiecym i jego hasłami.”13
Potwierdzeniem jej teorii mogą być słowa Nałkowskiej, która po I
wojnie światowej, uświadamiając sobie i czytelnikowi przyczynę
ograniczenia wypowiedzi w kwestii kobiecej, napisze w swoich
„Dziennikach”: „Na
pewno już teraz świat ciekawszy i ważniejszy poza mną niż we
mnie”.
Tym samym „ustąpi
miejsca kolejnemu pokoleniu kobiet wojujących”14,
a sama zacznie działać społecznie i pisać książki o odmiennej
tematyce, choć nadal niepozbawione kobiecego spojrzenia, wrażliwości
czy ciekawych portretów kobiecych.
„EMANCYPACJA
DO KOBIECOŚCI”
O
różnych wpływach na Nałkowską
Grażyna
Borkowska w „Cudzoziemkach” wyznaczyła trzy modele postaw
związanych z Polkami tworzącymi dziewiętnastowieczną literaturę.
Nałkowską zaliczyła w poczet „modernistek”, które dążyły
do „feminizacji kultury”. Istotnie „feminizacja kultury” dla
Nałkowskiej napiętnowana była także dążeniem do „emancypacji
do kobiecości”, postawionej w opozycji do „emancypacji od
kobiecości.” Nałkowska bowiem, będąca pod wpływem szwedzkiej
działaczki społecznej i pisarki Ellen Key, była przeciwniczką
emancypacji prowadzącej do całkowitej równości kobiet i mężczyzn.
„Niedostatki
– jak pisał Fromm – które
uniemożliwiają pełną równość”,15
ona uważała jedynie za „różnicę”, domagając się
jednocześnie dla siebie miejsca w kulturze i oczekując uznania swej
odmienności. Nałkowska jako kobieta nie czuła się gorsza od
mężczyzn; wiedziała jednak, że jest inna niż oni, z owej
„inności” była dumna i oczekiwała względem niej szacunku.
Na
postawę Nałkowskiej jako kobiety i Nałkowskiej w ogóle wpływ
miały także postacie takie jak: Maria Baszkircew i Maria
Komornicka. O tej pierwszej napisała w swoich „Dziennikach”:
„Chorostowska
identyfikuje mnie z Marią Baszkircew. Teraz już się o to nie
gniewam. Tak mało trzymam o sobie.”
16
Istotnie, Nałkowska i Baszkircew mają wiele wspólnego.
Prawdopodobnie to właśnie owa rosyjska arystokratka zainspirowała
swoimi diariuszami Nałkowską do pisania „Dzienników”. Obie
panie poszukiwały siebie, swojej kobiecości, obie były artystkami,
pragnęły pozostawić po sobie spuściznę artystyczną dla
przyszłych pokoleń, posiadały „zbliżony ideał kobiecości”.
Zarówno jedna, jak i druga była nieszczęśliwie, platonicznie
zakochana. Maria – w księciu H., z którym nawet nie dane jej było
rozmawiać, Nałkowska – w Mędrzeckim, którego widziała zaledwie
kilka razy. Różnił je jednak status społeczny i realia, w jakich
żyły. Fascynacja młodej Zosi Marią Baszkircew znalazła
odzwierciedlenie także w szkicu „Maria Baszkircew i Guy de
Maupassant”.
Maria
Komornicka - którą Nałkowska znała osobiście, gdyż
współpracowała z jej ojcem - stanowiła dla niej wzór do
naśladowania, imponowała kilkunastoletniej Zosi m. in. odwagą,
bezpośredniością, otwartością. Komornicka była rozwodniczką,
bojowniczką o sprawy kobiet. Wywarła ona duży wpływ na życie i
twórczość Nałkowskiej.
„ECCE
FEMINA!”
Portrecistka
kobiet
Tytuł
tego rozdziału wykreowała sama Nałkowska w swej debiutanckiej
powieści pod tytułem „Kobiety”. Wypowiedziane przez jedną z
bohaterek słowa stały się niejako „bojowym okrzykiem pierwszego
okresu jej twórczości”.
Jak
już wcześniej wspomniałam, był to okres nader kobiecy. Nałkowska
bowiem stała się doskonałą portrecistką kobiet. Przedstawiała
matki, żony, kochanki, buntowniczki, samotniczki, „femme fatale”,
altruistki, egoistki, więźniarki, prostytutki, lesbijki, wnikając
szczegółowo w ich psychikę i kreując tym samym niezwykle trafne,
często kontrastowe, obrazy kobiecości.
Kobiety
Nałkowskiej to nie papierowe postaci z kart powieści, to osoby z
„krwi i kości”, tym bardziej, że noszą one w sobie elementy
życia, charakteru i doświadczeń samej autorki. Doskonałym
przykładem może być postać Narcyzy, która, podobnie jak autorka,
nie chce „stabilizacji materialnej u boku mężczyzny; odczuwa
potrzebę miłości zmysłowej.”17
Wspólnym mianownikiem postaci Narcyzy i Nałkowskiej jest również
„wyemancypowanie”. Obie panie musiały pracować, by zapewnić
sobie - w przypadku Narcyzy także i swojej rodzinie - byt. To
właśnie wątki autobiograficzne sprawiają, że bohaterki
Nałkowskiej są jeszcze bardziej realne, naturalne, a ich działania
lepiej przystają do rzeczywistości.
Trafne
portrety kobiece są także wynikiem uważnej, szczegółowej
obserwacji rzeczywistości przez Nałkowską. Przyznaje ona w swoich
„Dziennikach”: „Najdrobniejszy
epizod w mym życiu przyjmuje w mym umyśle formę nowelki, jakiś
nowo poznany typ człowieka jest moim bohaterem powieści, czyjeś
trafne lub charakterystyczne wyrażenie – mottem do jakiegoś
utworu. (…) W godzinach rozmowy, śmiechu, zabawy – mózg pracuje
mi bezustannie, z natężeniem i uporem, nad literacką formą
wszystkiego, co przyjmuje jako wrażenia z zewnątrz.”
I mimo że w dalszych słowach autorka wyraża poczucie, że jest to
„syzyfowa praca”, bo – jak pisze – „gdy
weźmie pióro do ręki zobaczy przed sobą zimny, biały, pusty
kawałek papieru – nagle z mózgu wszystko jej ucieka”,18
to owocuje to później w jej utworach.
Dociekliwa
i dogłębna analiza psychiki kobiet wystylizowana jest nieco na
dandyzmie Oskara Wilde’a i indywidualizmie Nietzschego. Język,
którym Nałkowska mówi o kobietach, jest bezpośredni, swobodny,
obrazowy, prosty, ale i zmysłowy, nierzadko emanujący namiętnością
– jednym słowem kobiecy. Autorka nie stroni od „erotyzacji
języka”; „estetyzuje i stylizuje doświadczenia kobiece”.19
Najwyraźniej odczuwa „zmysłową przyjemność pisania o
kobietach”.20
Nieobcy jest jej również, popularny w XIX wieku, zabieg psychizacji
krajobrazu. Często także to właśnie w „kontemplacji przyrody
bohaterki znajdują ucieczkę od życiowych dramatów”.21
Posłużyć się tu można przytoczonym już wcześniej przykładem
Narcyzy, która często – kierowana chęcią ucieczki przed
problemami lub potrzebą ich przemyślenia - spaceruje, jeździ
konno, upajając się jednocześnie naturą. Niezwykły jest także
opis „upalnej nocy, prawie najkrótszej”22,
która stała się dla Narcyzy nocą poznania rozkoszy z Andrzejem.
Równie „krótkie i upalne”, jak owa noc, okazało się kochanie.
Doświadczenie „kontemplacji przyrody” i „wiara w jedność
człowieka i natury”23
nie były obce także samej Nałkowskiej, która tak ukochała sobie
rodzinne Górki.
JOANNA,
RÓŻA, JELENA, NARCYZA
Ciekawe
kreacje kobiece w twórczości Nałkowskiej
Jak
już wspomniałam, trudno odmówić kunsztu przejmującym portretom
kobiet występującym u Nałkowskiej. Warto przytoczyć chociaż
kilka z nich, by dostrzec wnikliwe spojrzenie autorki w głąb
kobiecej psychiki i ukazanie jej różnorodności.
W
opowiadaniu „Kobiety tam” Nałkowska przedstawiła obraz kobiet –
więźniarek.
„Kobiet
było mało i ich sprawy były małe. Kobiety w zestawieniu z
mężczyznami robiły tam jak gdyby gorsze wrażenie. (…) Nie
pasowały tam, były nieodpowiednie w tej roli – jak we wszystkim,
co jest poza domem, co należy do zewnętrznego, oficjalnego świata.”
(…) Były bezradne i oszalałe – to stado zbolałych samic,
ciasno zamkniętych i jednego tylko pragnących, w swej nędzy
pragnących rzeczy wzniosłej: ratować, chronić, pielęgnować,
zębami i paznokciami bronić tych żałosnych, małych ludzi.”24To
zbiorowy portret kobiet – matek – więźniarek i indywidualne
dramaty kobiet – matek – więźniarek. Jedną z nich była
Jellena, matka trójki dzieci. Została wraz z mężem fałszywie
skazana za rabunek i zabicie Żyda. Osierocone dzieci zamieszkały u
brata. To jednak nie koniec jej dramatycznej historii. Jej mąż
zabił się w więzieniu. Wkrótce dowiedziała się również, że
jedno z jej dzieci umarło. Nie wiedziała nawet, które. Cierpiała
w milczeniu, zawsze delikatna i spokojna. „Cicha,
słodka i żałosna”25
– tak charakteryzuje ją Nałkowska, przedstawiająca ogromny
dramat i siłę tej kobiety.
W
dramacie „Dom kobiet”, który jest swoistym studium natury
kobiecej, splata się osiem różnych kobiecych historii, dramatów.
Każda z kobiet jest inna, każda jednak – nieszczęśliwa i
samotna. Do domu Celiny, seniorki rodziny wszystkie sprowadza
tragedia. Nałkowska prezentuje niezwykle trafione psychologiczne
portrety bohaterek.
Nie
sposób przeanalizować i omówić wszystkie. Zanalizuję więc
postawy dwóch sióstr – Joanny i Róży. Są to córki Marii.
Joanna jest wdową po Krzysztofie Nielewiczu. Ma córkę – Olę.
Jej duszę rozdziera żałoba, nie potrafi poradzić sobie ze
śmiercią męża. Nosi w sobie tajemnicę, która jej to skutecznie
uniemożliwia. Często miewa wizje, że jej mąż „umiera na
nowo”26.
Joanna była uległą, bierną, wypełniającą jedynie swoje
obowiązki, schematyczną żoną. Jej wyrzutem sumienia jest zdrada.
Być może było to próba przełamania uległości, dojścia do
głosu własnego „ego”, zbyt długo skrywanego, duszonego w
sobie. Momentem przełomowym w jej życiu jest poznanie Ewy – córki
męża, który, jak się okazało, prowadził podwójne życie.
Joanna odnajduje w sobie siłę, odczuwa niejako „ulgę” i
solidaryzuje się z dziewczyną, pomaga jej.
Druga
– Róża – jest rozwódką, zdradzoną przez męża. Mimo
wszystko idealizuje go, jest zaślepiona miłością do niego. Jest
sentymentalna; niby przypadkiem powraca do miejsca zaręczyn z byłym
mężem. Czuje się nieszczęśliwa, dopatruje się zdrady.
Pozostałe
obrazy kobiet i ich historie są równie barwne, ciekawe. Zachwyca
wnikliwość, z jaką Nałkowska analizuje wpływ poszczególnych
wydarzeń na psychikę kobiet; empatia, szczegółowość, z jaką je
przedstawia.
Trudno
także nie dostrzec doświadczeń Nałkowskiej uwidaczniających się
w życiu wykreowanych przez nią bohaterek. Doskonałym przykładem
może być pokrewna Nałkowskiej Narcyza, która podobnie do samej
autorki przeżywa rozterki związane z chorobą swojego przyjaciela.
„CHCEMY
CAŁEGO ŻYCIA!”
Nałkowska
– skandalistka
Młoda
Nałkowska jawi się także jako ekscentryczna skandalista,
buntowniczka i prowokatorka żądna nowych doświadczeń. Sama
otwarcie przyznaje to, pisząc w liście do Zofii Villaume, swojej
przyjaciółki: „(…)
Zaczęła się najciekawsza epoczka. (…) Włóczyliśmy się całe
noce po różnych spelunkach. Całowałam się z utrzymanką
właściciela pralni, gdzie szklanką piłam najprostszą wódkę.”
27
Ma poczucie, że kontrastuje to z jej życiem, z „wytwornymi
stimmungami”,28
jednak mimo to- nie wstydzi się tego.
Skandal
wywołuje również wystąpienie dwudziestotrzyletniej Nałkowskiej
na Zjeździe Kobiet, zorganizowanym w roku 1907 w Warszawie z okazji
40-lecia twórczej działalności Elizy Orzeszkowej. Kwintesencją
całego wystąpienia są słowa, które Nałkowska wypowiada na
koniec, a mianowicie: „Chcemy całego życia!”
Wywołując
swoim żądaniem burzę autorka „Granicy” ustosunkowuje się
niejako do poglądów Otto Weiningera, który uważa, że „są dwa
powszechne typy kobiecości”– „matka i nierządnica”. Pisze,
że to „dwie wrodzone, przeciwne sobie natury, występujące u
różnych kobiet w różnym nasileniu.”29
Kobieta musi zatem zrezygnować ze swojej seksualności, z „bycia
dla mężczyzny przedmiotem, materią”, gdyż tylko wtedy może być
„moralna”. Nałkowska natomiast pragnie, aby kobieta nie musiała
stawać przed wyborem: aseksualność – seksualność (utożsamiana
z rozpustą), szacunek – pogarda (utożsamiana z seksualnością).
Według niej sztuczne rozgraniczanie i sprowadzanie funkcji kobiety
jedynie do matki albo do nierządnicy krzywdzi płeć piękną;
sprawia, że kobiety mogą mieć jedynie „pół życia”.
Nałkowska
zgadza się natomiast z poglądami Weiningera, że nie ma „czystych
typów męskich i kobiecych”.30
„NIERÓWNE
SĄ SZANSE W WALCE KOBIETY I MĘŻCZYZNY”
Nałkowskiej
o kobietach, mężczyznach i małżeństwie słów kilka
Wspomniane
już domaganie się „całego życia” odnajduje swój wyraz w
życiu i twórczości Nałkowskiej. Aby lepiej zrozumieć wymienione
wyżej słowa, należałoby poznać opinię Nałkowskiej na temat
kobiet i mężczyzn oraz instytucji małżeństwa.
Nałkowska
wielokrotnie krytykuje w swoich wypowiedziach i utworach literackich
małżeństwo, niesprawiedliwość, jaka towarzyszy kobietom właśnie
z tytułu ich kobiecości . W swoich „Dziennikach” napisze:
„Czystość
u kobiety zawsze będzie ceniona, u mężczyzny – jest ona czymś
bezwartościowym.”31
Nie
znaczy to jednak, że jest przeciwniczką owej czystości. Wcześniej
napisała bowiem, poruszając jednocześnie tematykę różnic między
kobietą a mężczyzną: „(…)
Między kobietą i mężczyzną jest pewna zasadnicza różnica,
mianowicie, że w miłości mężczyzna zdobywa, a kobieta ulega, że
kobieta jest związana wstydem, godnością kobiecą itd., i
jednocześnie uczuwam, że ja tego w sobie nie potrafię złamać, że
dzikim przerażeniem napełnia mnie samo przeświadczenie, że ja
mogłabym się oddać – nie mojemu mężowi – i postanawiam w
dniu ślubu być niewinną.” 32
Nałkowska
za - wspomnianą już wcześniej - Ellen Key, domaga się „nowej
etykiety małżeńskiej”, pragnie walczyć z tzw. „podwójną
moralnością”.33
Małżeństwo nazywa „głupią tradycją”, „ekonomią”,
„unikaniem samotności”. Uważa, że pomiędzy miłością a
małżeństwem nie można postawić znaku równości; że mężczyźni
decydują się na małżeństwo dopiero, kiedy zmęczy ich
kosztowanie życia, czerpanie z niego rozkoszy i zapragną
stabilizacji, odpoczynku przy boku jednej kobiety. Kobiety natomiast,
zależne od nich materialnie, poddają się temu biegowi wydarzeń ze
strachu przed brakiem środków do życia czy przed samotnością i
stają się żonami, matkami, później i tak najczęściej
zdradzanymi. Obraz tego przedstawia w opowiadaniu „Narzeczeni” z
tomu „Koteczka, czyli białe tulipany”. Koteczka jest narzeczoną
Lucjana. Ten decyduje się i opowiada swojej kobiecie o rozwiązłym
życiu, jakie wiódł przed narzeczeństwem z nią. Zaszokowana
Koteczka najpierw długo płacze, później jednak uznaje, że też
opowie mu o swojej przeszłości. Mówi więc o malarzu, który
malował kiedyś jej portret. Wyznaje jednak, że odkąd poznała
Lucjana, przestała do niego chodzić. Lucjan, który stanął w roli
oskarżyciela, pyta zbulwersowany: „Nago?!”
Nieco zdumiona Koteczka odpowiada: „(…)
W niebieskiej sukni.”
Następnie Koteczka snuje przemyślenia, które wyrażają smutną
prawdę o małżeństwie i miłości: „Kochać
można tylko swoje kochanki – z takimi zaś kobietami jak ona,
mamusia jej i siostra - można się tylko żenić.”
Później narrator wypowie równie gorzkie słowa: „Koteczka
wiedziała też, że mężczyźni żenić się mogą wtedy dopiero,
kiedy na skroniach mają trochę siwych włosów, jak pan Lucjan i
dużo zmarszczek naokoło oczów, jak pan Lucjan – i niezbyt lubią
chodzić na dalekie spacery.”34
W
opowiadaniu zawarta jest wyraźna analogia do życia samej autorki.
Rygier bowiem również wyznał jej grzechy przeszłości, z którymi
Nałkowska nie potrafiła sobie początkowo poradzić.
Wątek
„podwójnej moralności” wprowadza także „sarkastycznie i
cierpko” w powieści „Narcyza”, przedstawiając w poruszający
sposób tragiczną postać Hirtowej, która została zarażona
chorobą weneryczną przez swojego męża: „Kobieta
ta przed dziesięciu laty wyszła była za mąż za przystojnego
urzędniczka. Rok później miała dziecko i od tego czasu nie
opuszczała łóżka. Z wnętrza jej ciała płynęły dniem i nocą
potoki ropy, codziennie zakładano świeży opatrunek.”35
Obserwując
powyższe realia, dostrzeżone i przedstawione przez młodą Zosię,
trudno się dziwić, że nie chce być małżonką, że pragnie
prawdziwej, zmysłowej miłości, pozbawionej względów
ekonomicznych, stabilizacyjnych. Pragnie posiadać więcej niż tylko
„ułamek życia”. W swoim dzienniku napisze: „Świat
dzieli się na smutną szlachetność i rozkoszny brud. Kobiety mają
do wyboru tylko jedno albo drugie, mężczyznom wolno swobodnie
przechodzić od jednego do drugiego.(…) A ja wobec mężczyzny nie
pragnę być ideałem ani kapłanką domowego ogniska. Chcę być
tylko kobietą, chcę prawdziwej miłości.”36
Nawet
będąc z Rygierem nie pragnie małżeństwa, wręcz wyrzeka się go.
Dopiero z czasem zmienia zdanie. Bunt wobec małżeństwa
przedstawiają także jej bohaterki, m.in. Raissa, Narcyza.
ŁAMANIE
TABU
Nałkowska
a drażliwe tematy
Nałkowska
nie unika także tematów trudnych, drażliwych; wręcz przeciwnie –
wychodzi im naprzeciw, przełamując jednocześnie bariery, tabu.
Porusza je zarówno w swoich „Dziennikach”, jak i utworach
literackich, zajmując wobec nich jasne stanowisko.
W swoich „Dziennikach” pod datą 29 V 1902 r. umieszcza wypowiedź
o pani Narbutowej, która później stanie się bohaterką jej
pierwszej powieści „Kobiety”:
„Właściwie
jest to najszczęśliwsza kobieta pod słońcem. (…) Poznała
pełnię życia, podobnie jak mężczyźni. W młodości „wyszumiała
się”, teraz zaś odpoczywa w życiu rodzinnym. (…) Wszystkim
wzbudza we mnie okropny szacunek. (…) Jakie to głupie – ja
jednak doznaję uczucia pewnej wyższości nad nią z tego właśnie
powodu. Jest to jedyna pociecha tzw. uczciwych kobiet: pogarda dla
tamtych i rozkochanie w swej niewinności.”37
Nałkowska
wielokrotnie powróci do tematu prostytucji, podziałów na „kobiety
uczciwe” i „nierządnice”. Innym razem napisze takie słowa:
„Nie nędza bowiem jest przyczyną i cechą zasadniczą
prostytucji, bo nędzę spotykamy dziś w najróżniejszych
dziedzinach życia; nie handlowanie ciałem jest przywilejem
wyłącznym prostytucji, bo my, kobiety tak zwane uczciwe, aż nazbyt
często w małżeństwach naszych sprzedajemy prócz ciał jeszcze i
duszę. Przyczyną prostytucji jesteśmy my, kobiety uczciwe, my,
których cnota, których etyczne ideały czystości uwarunkowane są
li tylko przez istnienie prostytucji. Rośniemy na niej, jak sztuczne
kwiaty na bagnie – i my to bez niej obejść się nie możemy, nie
mężczyźni.”38
Dla
Nałkowskiej różnica między małżeństwem a prostytucją jest
następująca: w małżeństwie kobiety sprzedają się jednemu
mężczyźnie, prostytutki natomiast kilku; te pierwsze posiadają
szacunek ludzi, te drugie – pogardę.
Autorka
„Kobiet” porusza także tematykę homoseksualizmu, a konkretnie
miłości lesbijskiej. W swoim opowiadaniu pod tytułem „Inne” z
1907 roku ukazuje „quasi-erotyczną przyjaźń” dwóch kobiet.
Hanna Kirchner napisze, że „ Młoda Nałkowska epatuje czytelnika
(i siebie samą) erotyzmem, swobodą swoich bohaterek.” O miłości
lesbijskiej pisze także w powieści „Książę”. Sama Nałkowska
z rozbrajającą szczerością przyznaje się do swoich stricte
homoseksualnych zachowań i fascynacji kobiecością: „Przedwczoraj
stałam z Helą na schodach brudnych i niepachnących , na drodze z
jednej sali do drugiej, przy oknie, unosiłam się jak zwykle nad jej
urodą i całowałam jej białą, ciepłą szyję, wyobrażając
sobie, co by na moim miejscu czuł mężczyzna. Zazdroszczę temu,
kto będzie ją kiedyś kochał – taka jest potulna i uległa, tak
słodko odpowiada na pocałunki.”39
Kolejnym
trudnym tematem poruszonym przez Nałkowską będzie temat aborcji, o
którym pisała w opowiadaniu „Noc podniebna”. W niezwykle
przejmujący sposób pisze o odczuciach Dory, która usunęła
dziecko: „Serce
w głębinie przemijających lat, słyszące zawsze nieurodzonego
dziecka płacz najcichszy”.40
W
opowiadaniu „Dzień ten” porusza natomiast temat typowo kobiecy,
temat menstruacji. Otwarcie i bezpośrednio pisze o tym, co kobiece i
trudne. Przedstawia dwie kobiety i dwa różne podejścia, co dowodzi
- nie po raz pierwszy z resztą - jak świetną jest kreatorką
portretów kobiecych i z jaką empatią podchodzi do swoich
bohaterek.
ANTYFEMINISTKA
O
stosunku Nałkowskiej do feminizmu, równouprawnienia i emancypacji.
Nikt
chyba ze znających choć trochę życie i twórczość Zofii
Nałkowskiej nie ośmieliłby się nazwać jej feministką. Nałkowska
walczyła o prawa, godność, szacunek dla kobiet, zachowując jednak
równowagę. Nie chciała równości w dosłownym tego słowa
znaczeniu, pragnęła zachowania odmienności kobiet i mężczyzn,
ale nade wszystko uszanowania tej odmienności. „Nie
wierzę, by możliwym było równouprawnienie bez zastrzeżeń – na
nic zda się koedukacja – lepszym będzie raczej unormowanie i
sformułowanie różnicy. Nigdy nie staniemy się zupełnymi
mężczyznami, chociaż zdławimy cechy kobiece – lepiej więc
rozwijać je w sobie i stawać się coraz wybitniej i swoiściej
kobietami.”41
„Nigdy
nie przekonała się do jednego z podstawowych postulatów feminizmu,
jakim jest równorzędny dostęp kobiet i mężczyzn do pracy
zawodowej.”42
Nigdy nie chciała całkowitej równości. Feministką nigdy nie
była. Sama krytycznie pisała o ideach królujących w ówczesnym
feminizmie: „(…)
Z resztą i w nienawiści do współczesnych feministek – schodzimy
się. [z ojcem] Nie zdarzyło mi się dotąd spotkać nigdzie
właściwego objęcia kwestii kobiecej: jedne prawią o wyzwoleniu
fizycznym, drugie obmyślają stowarzyszenia przeciw hulankom
mężczyzny, inne obawiają się, by ich pragnienia wiedzy i
ekonomicznej swobody nie wzięto za pragnienie <swobody obyczajów>
, a wszystkie nienawidzą mężczyzn.”43
„WĘŻE
I RÓŻE”
Powieść
kontrastów
Poruszający
obraz małżeństwa, macierzyństwa i rodziny Nałkowska wykreowała
w powieści „Węże i róże”. Już sam tytuł sugeruje
kontrastową problematykę utworu. Węże – symbol kuszenia, zła,
szatana, demoniczności, mocy piekielnych i róże – symbol piękna,
miłości, dobra, kruchości, przemijania.
Powieść
ta powstała w latach 1911-1913. Nałkowska pod datą 20 X 1911 roku
w swych „Dziennikach” umieszcza następujący wpis: „Co
do nowej mej powieści, to pomyślana jest w owym surowym, mniej
ozdobnym typie, aby treść i akcja sama za siebie, bez komentarzy
przemawiały”.44
Każdy
rozdział opatrzony jest cytatem, pełniącym funkcję motta. Cytaty
umieszczane są w języku polskim, francuskim bądź angielskim.
Niektóre rozdziały są fragmentami pamiętnika Ernestyny, z którego
poza poznaniem punktu widzenia bohaterki, dowiadujemy się także
znaczących dla fabuły informacji.
Na
tle bogatej, licznej żydowskiej rodziny Oliwnych Nałkowska ukazała
dramat średniozamożnej, inteligenckiej czteroosobowej rodziny
Orychów. Obok bujnych, biernych, łakomych, sztucznych kobiet
przedstawiła dramat kruchej, wrażliwej, znerwicowanej Marusi. Złotą
zasadą tych pierwszych było sformułowanie, że „nic
tak nie ozdabia kobiety jak macierzyństwo.”45
Dla Marusi było ono gorzkim doświadczeniem, udręką, metaforą
kalekiej małżeńskiej miłości. Niezwykle barwną i kontrastową
postacią jest także Modesta, wykreowana przez Nałkowską na wzór
„femme fatale”. Stanowi ona także opozycję do Marusi – jest
silna, demoniczna, wyrachowana, działa z premedytacją ,bez
jakichkolwiek skrupułów niszcząc - wydawałoby się – poukładane
życie Marusi. Wzór kobiety „tradycyjnej” uosabia pani Orychowa
– teściowa Marusi - przykładna pani domu, opiekunka domowego
ogniska, solidna, niewzbudzająca kontrowersji, skandali. Dla Marusi
jest jakby wyrzutem sumienia; sprawia, że synowa czuje się jeszcze
bardziej okaleczona psychicznie jako żona i matka.
Kontrowersje
wzbudza przede wszystkim postać Marusi oraz jej relacje z córką i
mężem. To właśnie wokół niej skupiają się losy poszczególnych
bohaterów; ich historie splatają się z dramatem jednostki.
Macierzyństwo Marusi naznaczone jest kalectwem, goryczą. Muma
bowiem jest upośledzona; budzi w matce miłość, współczucie, ale
i odrazę, wstręt. Nałkowska ukazuje w ten sposób ambiwalentny
wymiar macierzyństwa. Marusia kocha Mumę, a jednocześnie pragnie
ją zabić i -dowiedziawszy się prawdy o podwójnym życiu swojego
męża (romansie z przyjaciółką– Modestą) oraz przeszłości
(wielkiej miłości do Ernestyny) – czyni to, a sama po dokonanej
zbrodni rzuca się z mostu. Stanowi to kres targających jej psychiką
emocji, zwątpień, kłócących się myśli. Scena zabójstwa Mumy
jest niezwykle poruszająca, wzbudzająca w czytelniku oburzenie, ale
i litość dla znerwicowanej, zdesperowanej i słabej Marusi.
Surowość opisu, oszczędność ozdobników, jak chciała Nałkowska,
przemawia niezwykle mocno, treść silnie uderza we wrażliwość
czytelnika.
„Marusia
skradała się do łóżka cicho. Jej palce twardniały i robiły się
krzywe jak u ptaka. Spadła na dziecko cicho i pewnie. Pręty łóżka
lekko zgrzytnęły. Poza tym nie było słychać nic. Twarde palce
Marusi zakręcały się teraz dookoła gardła małej. Było ciepłe,
nieco od uścisku chrypiące, żywe – Co ja zabijam? – błysnęła
jedyna myśl w tym ciężkim mroku – Wstrętne, potworne, obłąkane?
– Życie. – Gdy wreszcie poruszyły się ręce i nogi dziecka,
rozemknęły się oczy krzywe i – przerażone. Marusia poczuła w
sobie dziką złość, chęć niecierpliwą i palącą, aby to
męczące, ciężkie, trudne, aby to potworne już się stało. Och,
prędzej, prędzej – szeptała przez zęby, zaciskając cienką
szyję wciąż mocniej, z całej siły, z całej siły. Pod palcami
ustąpiła jedna kostka ruchoma. Krzywe, rozbieżne oczy stały się
wypukłe nad miarę, przerażone fizycznie.”46
Nałkowska
dopuszcza swoje bohaterki do głosu; często uzewnętrzniając tym
samym własne poglądy. W książce nie brak poglądów na temat
emancypacji, kobiecości, różnic pomiędzy kobietą a mężczyzną,
małżeństwa. Przykład stanowią: referat doktora Orycha,
późniejsze wystąpienie Modesty, pamiętnik Ernestyny czy rozmowy
pomiędzy członkami, a raczej członkiniami rodziny Oliwnych.
Nałkowska po raz kolejny zwraca uwagę na rolę kobiety, krytykując
realia, w których musi ona żyć.
Dotyka
także ludzkich sumień. Nie po raz pierwszy ukazuje konflikt na
linii dobro – zło. Pomiędzy - wspomnianą wcześniej –
surowością, przemycone są głębokie refleksje, zmuszające
czytelnika do chwili zatrzymania, zastanowienia. Nałkowska odnosi
się również do poglądów słynnych filozofów. Cytuje
Nietzschego: „Gdy się tresuje swe sumienie, to gryząc, całuje
nas ono zarazem.” oraz Platona: „Żadna rzecz nie jest ani
dobra, ani zła sama przez się, ale rzecz wykonywana pięknie jest
piękna, a wykonywana źle jest zła.” 47
„JA
NIE CHCĘ DZIECI”
Nałkowska
a macierzyństwo
W
„Wężach i różach” obraz macierzyństwa jest tragiczny,
przerażający. Kobieta – matka jest obłąkana, znerwicowana,
słaba, porywa się na zabójstwo dziecka i w rezultacie także na
samobójczą śmierć.
Szczęśliwy
obraz macierzyństwa i rodziny przedstawiła Nałkowska w powieści
„Narcyza”. Podczas odwiedzin w domu Brestańskich główna
bohaterka poznaje co to znaczy dom pełen zrozumienia, ciepła,
prostoty, miłości. Na ogół jednak w twórczości Nałkowskiej
macierzyństwo jest doświadczeniem tragicznym.
Sama
Nałkowska obawiała się macierzyństwa. „Ja
nie chcę dzieci - wiem, że od razu umrę; z resztą obrzydzenia mam
do tego wszystkiego.”48
- napisała w swoich „Dziennikach”. Z ulgą pisze również o
tym, że Rygier, jej narzeczony, nie chce mieć dzieci.
Autorka
„Narcyzy” staje się prekursorką „neokobiecości”. „Marzy
o spełnieniu poprzez sztukę, by w sferze publicznej, jak Hellen
Key, realizować się jako <matka> swoich bohaterek i
czytelniczek.”49,
podobnie jak bohaterka „Węży i róż” – Ernestyna, która
wyrzekła się miłości i macierzyństwa dla sztuki.
KOBIECOŚĆ
PRZEZ DUŻE „K”
Czyli
jeszcze jedno spojrzenie na Nałkowską
Nałkowska
żyła w niełatwych dla kobiet czasach, bądź co bądź, męskiej
dominacji. Dla przeciwników emancypacji, ale i dla większości
mentalnych ludzi epoki kobieta – naukowiec, kobieta – pisarka,
kobieta – artystka to pojęcia, które postrzegano wręcz
antonimicznie. Ona jednak, mająca od początku swojego życia
kontakt z nauką i sztuką, była kobietą niezwykle inteligentną,
walczyła o wyzwolenie, ale przy tym także o zachowanie swojej
kobiecości. Doskonale radziła sobie z rezerwą wobec kobiet –
autorek. Często uwikłana w romanse Zofia nie potrafiła wyzbyć się
narcystycznej chęci bycia adorowaną. Skończyła Uniwersytet
Latający, który jako pierwszy kształcił kobiety i pisała. Pisała
o tym, co jest w niej, co ją dotyka, boli, uderza, oburza, pociąga,
cieszy. Z czysto kobiecej perspektywy ukazywała wątki społeczne,
ekonomiczne, polityczne. Pisanie kształtowało jej tożsamość,
rozbudzało słodko-gorzkie poczucie kobiecości, którego nigdy się
nie wyzbyła. Nigdy nie chciała być utożsamiana z „matką-Polką”,
feministką, „niebytem” czy „śpiącą królewną”.50
I
choć dzisiaj bardziej kojarzymy ją z „Medalionami” i „Granicą”
niż z „Kobietami” czy „Narcyzą” , to warto zajrzeć do jej
wcześniejszych utworów przepełnionych zmysłowością,
wrażliwością, empatią, do tekstów nieprzeciętnych i nade
wszystko kobiecych- przez duże „K”.
Paulina Wielanek
BIBLIOGRAFIA:
Agata
Chałupnik, Sztandar
ze spódnicy. Zapolska i Nałkowska o kobiecym doświadczeniu
ciała.,
Oficyna Wydawnicza Errata, Warszawa 2004.
Ewa
Krakowska, Niebezpieczne
związki. O prozie Zofii Nałkowskiej,
publikacja w Internecie.
Zofia
Nałkowska, Dzienniki I 1899-1905, opracowanie, wstęp i komentarz
Hanna Kirchner, Czytelnik, Warszawa 1975.
Zofia
Nałkowska, Pisma wybrane,
[w tejże:] Dom kobiet, Czytelnik, Warszawa, 1954.
Zofia
Nałkowska, Pisma wybrane,
[w tejże:] Kobiety tam,
Czytelnik, Warszawa, 1954.
Zofia
Nałkowska, Pisma
wybrane
[w tejże:] Narzeczeni
z tomu Koteczka czyli białe tulipany,
Czytelnik, Warszawa, 1954.
Zofia
Nałkowska, Narcyza,
Czytelnik, Warszawa, 1982.
Zofia
Nałkowska, Węże
i róże,
Czytelnik, Warszawa, 1977.
1
Zofia Nałkowska, Dzienniki
I 1899-1905,
opracowanie, wstęp i komentarz Hanna Kirchner, Czytelnik, Warszawa
1975, s. 65.
2
Ibidem, s. 76.
3
Ibidem, s. 191.
4
Agata Chałupnik,
Sztandar ze spódnicy. Zapolska i Nałkowska o kobiecym
doświadczeniu ciała., Oficyna
Wydawnicza Errata, Warszawa 2004, s. 18.
5
Ibidem, s. 9.
6
Ibidem, s. 38.
7
Ibidem, s. 60.
8
Ewa Krakowska, Niebezpieczne
związki. O prozie Zofii Nałkowskiej,
publikacja w Internecie, s. 71.
9
Zofia Nałkowska, op. cit., s. 366.
10
Ibidem, s. 321, 336.
11
Agata Chałupnik, op. cit., s. 46.
12
Ibidem, s. 38.
13
Agata Chałupnik, op. cit., s. 51.
14
Ewa Krakowska, op. cit., s. 73.
15
Agata Chałupnik, op. cit., s. 19.
16
Zofia Nałkowska, op. cit., s. 295.
17
Ewa Krakowska, op. cit., s. 72.
18
Zofia Nałkowska, op. cit., s. 366 -367.
19
Agata Chałupnik, op. cit., s. 49.
20
Ibidem, s. 127.
21
Ewa Krakowska, op. cit., s. 70.
22
Zofia Nałkowska,
Narcyza, Czytelnik,
Warszawa, 1982, s. 146-148.
23
Ewa Krakowska, op. cit., s. 70.
24
Zofia Nałkowska, Pisma
wybrane, [w tejże:]
Kobiety tam,
Czytelnik, Warszawa, 1954,s. 296.
25
Ibidem, s. 299.
26
Ibidem, s.
27
Zofia Nałkowska, op. cit., s. 349.
28
Ibidem, s. 349.
29
Agata Chałupnik, op. cit., s. 26.
30
Ibidem, s. 28.
31
Zofia Nałkowska, op. cit., s. 118.
32
Ibidem, s. 92.
33
Agata Chałupnik, op. cit., s. 129.
34
Zofia Nałkowska, Pisma
wybrane [w tejże:]
Narzeczeni z tomu
Koteczka czyli białe tulipany,
Czytelnik, Warszawa, 1954, s. 35.
35
Zofia Nałkowska, Narcyza,
op. cit., s. 36.
36
Zofia Nałkowska, op. cit., s. 23-24.
37
Ibidem, s. 262.
38
Agata Chałupnik, op. cit., s. 92.
39
Zofia Nałkowska, op. cit., s. 73.
40
Ibidem, s. 153.
41
Ibidem, s. 117.
42
Ewa Krakowska, op. cit., s. 73.
43
Zofia Nałkowska, op. cit., s. 109.
44
Zofia Nałkowska, Węże
i róże, Czytelnik,
Warszawa, 1977, s. 241.
45
Ibidem, s. 9.
46
Ibidem, s. 236-237.
47
Zofia Nałkowska, op. cit., s. 106, 230.
48
Zofia Nałkowska, po. cit., s. 318.
49
Agata Chałupnik, op. cit., s. 161.
50
Ibidem, s. 43.
Bardzo ładna praca ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Fiszer