29 grudnia 2012

Krótka historia świata


 Zanim rozpoczął się Czas - Powiedział Pan „Niechaj stanie się świat i niech staną się prawa”. I zadziały się dziwne rzeczy w przestrzeni, która ujawniła się w zastępstwie nicości. Zanim powstało Światło z uwolnionej w boskim akcie energii, wyłoniła się materia – piękna, bo jednolita i prawie nieskończenie gęsta i zarazem nieskończenie gorąca. A cząstki je niosące mieszały się z energią i przekształcały na przemian w materię i promieniowanie aż w końcu zaczęły różnicować się. Zderzały się ze sobą i dawały początek nowym cząstkom. Czas i przestrzeń wrzały i pieniły się, podczas gdy czarne dziury powstawały i znikały. Z początkowo jednorodnych składników, w morzu energii zaczęły wyłaniać się nowe o innych właściwościach. A wszystko to działo się w pierwszych ułamkach sekund po stworzeniu. A potem stało się cos na pozór niemożliwego: przestrzeń gwałtownie spuchła - wbrew wszelkim prawom. W miarę rozwoju wydarzeń świat rozszerzał się i stygł, stawał się także rzadszy. Formowała się materia.
Powstawały protony, neutrony i inne cząstki elementarne, potem jądra atomowe oraz wielkie obłoki pyłu, które zagęszczały się to tu to tam; w ten sposób powstały gwiazdy, galaktyki, planety. Na wielu z nich materia nieożywiona zaczęła organizować się w formy podlegające ewolucji, które rozwijały się w celu przystosowania do warunków panujących w otaczającym je środowisku.
Patrzył Pan i podziwiał swój czyn – wreszcie udało się po tylu próbach. Wiedział, że nawet niewielka zmiana choćby jednego z praw początkowych, zniweczyłaby różnorodność stworzonego świata i powstanie w nim warunków do życia. A wszystkie te miejsca, gdzie narodziło się obserwował uważnie. Czas dla niego nie miał znaczenia. Czekał.
Na jednej z planet – na zupełnie zwykłej planecie, jakich wiele we wszechświecie, krążącej wokół przeciętnej gwiazdy, która jest maleńkim punktem w spiralnym ramieniu typowej galaktyki – wyodrębniły się wyniosłe kontynenty i ogromne oceany. W oceanach zachodziły reakcje organiczne, powstały białka i zaczęło się życie. Z prostych organizmów wyłoniły się rośliny i zwierzęta, aż wreszcie pojawiły się istoty potrafiące modelować swój świat – ludzie.
Wyróżniali się spośród innych istot żywych głównie tym, że byli ogromnie zainteresowani swoim otoczeniem. Z czasem mutacje doprowadziły do tego, że na Ziemi pojawił się dziwny rodzaj ludzi: naukowcy. Zachowywali się zuchwale. Nie zadowalało ich podziwianie świata stworzonego przez Pana. Pytali „jak?”. Jak został stworzony? Jak to, z czego jest zrobiony może być odpowiedzialne za całe jego niewiarygodne bogactwo? Jakie prawa tym rządzą? Jak to możliwe, że wszechświat jest taki różnorodny i sprzyjający powstawaniu życia?
I zaczęli ludzie budować urządzenia, które pozwalały na uchylenie rąbka tajemnicy: poznanie praw rządzących światem. Jedne umożliwiały badanie warunków podobnych do istniejących na chwilę po stworzeniu świata. Inne: eksplorację otaczającej przestrzeni.
Zbadali pobliskie planety i osiedlili się na nich. Głód wiedzy i niespotykana u innych stworzeń ciekawość doprowadziły do tego, że nauczyli się wykorzystywać czas i przestrzeń do przemieszczania się przez ogrom wszechświata. Aż w końcu zamieszkali w wielu jego miejscach.
Równolegle odkryli prawa rządzące najmniejszymi cząstkami i nośnikami oddziaływań między nimi. Znaleźli Boską Cząstkę, która była odpowiedzialna za kształt świata. Na początku jego istnienia spowodowała jego gwałtowne rozszerzanie się, a później była odpowiedzialna za to, że materia posiada masę.
I ludzie zbudowali urządzenia jeszcze doskonalsze, które umożliwiły badanie Boskich Praw i Boskiej Cząstki. Znaleźli jeszcze mniejsze cząstki, z których zbudowane są kwarki - uważane do tej pory za niepodzielne składniki materii. A gdy znaleźli cząstki, z których składała się Boska Cząstka odkryli prawdę: wszystko jest informacją a oni są tylko zabawką w rękach Pana. I postanowili zbudować urządzenia jeszcze potężniejsze, które wyślą do Pana wiadomość. Projekt trwał setki lat w czasie przez nich liczonym. Ogromna przestrzeń została wypełniona potężnymi generatorami energii pobieranej z milionów gwiazd.
Wreszcie nadeszła upragniona przez miliardy zamieszkanych światów chwila emisji komunikatu: na przestrzeni tysięcy galaktyk wysłana została energia skumulowana do rozmiaru parseka.
Pan Patrzył na istoty z zaciekawieniem i pewnym szacunkiem - podziwiał swój czyn, który doprowadził do powstania tak ciekawego świata. Czekał. W pewnym momencie z symulatora wydobył się promień energii. Zinterpretował to jako prostą informację. Nie przejął się tym, to tylko zabawa. Czas nie miał znaczenia.
Po nieudanej próbie skomunikowania się z Panem, ludzie zbudowali urządzenia-symulatory do tworzenia światów. Umożliwiały wprowadzanie warunków początkowych i ustawianie przebiegu czasu.
I powiedział Człowiek (zanim rozpoczął się czas) „Niechaj stanie się świat i niech staną się prawa – na podobieństwo mojego świata i moich praw”.
I spojrzał Pan na symulator światów, który informował go o stanie Świata, i powiedział: „Poznali wszystkie Prawa. Zatem dalsza obserwacja nie ma sensu” i wyłączył urządzenie. I tak zakończył się Czas.  

Robert Rott

1 komentarz:

  1. Ciekawa opowiastka, gdyby zrezygnować z ostatniego akapitu mógłby być to wstęp do jakiejś powieści science fiction. Ot, taka ma propozycja ;)
    Pozdrawiam, Fiszer

    OdpowiedzUsuń